Wiele lat po śmierci Kiary i Kovu Lwia Ziemia upadła... Sawanna podzieliła się na dwa królestwa: Srebrną Ziemię i Krwawą Ziemię, na terenach zaś nieco oddalonych powstała Zmarła Ziemia. Dołącz do jednego ze stad i przeżyj niezwykłe przygody. Losy innych zależą od Ciebie!!!
Zauważył Wlesa. -Cześć Wles, skąd ja wiedziałem, że przyjdziesz. Teraz wszyscy realizujący plan byli zebrani w jednym miejscu. To dobrze, ponieważ można będzie przejść do szczegółów.
Offline
-Oczywiście, że tak. Mam nadzieję, że ta hiena już nie żyje. Ale i tak wojna gwarantowana. Wiedział co mówi, przecież nawet jeżeli hiena nie umrze, to postanowi się zemścić.
Offline
- Widzę że poważnie do tego podchodzisz. Jednak nie wiem czy jesteście gotowi na wojnę...
*Spojrzał z uśmieszkiem na Shemore.*
- Czy jesteście wystarczająco silni...
*Zbliżył się szybko do Ikuto. Szepnął mu do ucha.*
- Bo jak nie to wygląda na to...że jesteście cieńcy!
Offline
-Mamy małą, ale bardzo silną i zahartowaną armię. A Kompulu przyprowadzi jeszcze gepardy, a tych niemało jest na sawannie. Mówił to z błyskiem w oczach. Słowa wypowiadał jak... bóg śmierci. To było już widać - bardziej zależało mu na zabijaniu niż na walce jako takiej.
Offline
- Gepardy... A można im ufać?
*Cofnął się. Spojrzał w ziemię z wstrętem. Musiał się pozbyć gepardów. Bo gdy one są walka będzie łatwiejsza.*
Offline
-Mam takę nadzieję. Ale grunt, że będzie wojna. Nie ma co, lew ma rację. Wojna gwarantowana.
Offline
*Udawał pełnego podziwu generała.*
- Odważny lew z ciebie. Jako jedyny z tej grupy.
*Spojrzał ponownie. Głęboko w oczy Shemore, uśmiechał się szyderczo. Klepnął lwa po plecach.*
- Podziwiam to!
Offline
-No cóż, odwagę i chęć walki trzeba mieć we krwi. Wyprężył dumnie pierś.
Offline
-Im więcej dobrych jednostek, tym większa szansa, że wygramy wojnę. Położył się i spojrzał na swoje czerwonawe pazury.
Offline
Shemore nie pozostało nic innego jak tylko patrzeć co i jak robi napotkany osobnik z grzywą. Nadal stała koło swojego ukochanego braciszka... Tfe. Niech się już przynajmniej nie robi uroczo, bo można normalnie zwymiotować.
A to ci heca.
Wysłuchała uważnie lwicy, a szczerze mówiąc, to nie spodziewała się jakiejkolwiek odpowiedzi tego rodzaju. A może to tylko początek niespodzianek?
-Mam nadzieję, że nie plujesz mi tym prosto w twarz.-rzuciła do Kompulu.- Mam nadzieję, że mówisz prawdę. Inaczej zapłacisz mi za to.
W głębi duszy zaczynała nabierać nadziei, że już niedługo osiągną sukces. Smak krwi zamordowanych, poczucie wygranej i ociekający pot z czoła z myślą, że to nie marnotractwo mięśni to rzeczy, których już dawno, ale to bardzo dawno nie czuła. Powoli sobie już nawet wyobrażała, kiedy staje na jednym z martwych ciał i ogłasza zwycięstwo... Ekscytujące. Ale to tylko marzenia, które nie muszą się spełniać.
Tymczasem kremowa powiedziała coś o sobie.
A więc zwą ją Kompulu, córką Light'a i Haji, która nienawidzi swej siostry, przez to, że zajęła jej tron i w dodatku ta z grzywą przysiągnęła zemstę? Tak, bardzo, ale to bardzo ciekawe.
Ale nie dostała jednak konkretnej informacji o wieku.
-... A tak dokładniej? Ile masz lat, Kompulu?;- syknęła do niej nieco z nutką sarkazmu oblizując nieco wargę.- Poza tym witaj w stadzie. Nie wiedziałam, że do nas należysz.
Ciągle i ciągle się patrzyła na nią swym odkrytym okiem, drugim mogła ewentualnie spróbować, ponieważ grzywka jej uniemożliwiała patrzenie na nią z obu oczu.
Wtem odezwał się Ikuto.
-Powiedzmy, że mam pewnego speca od trucizn.
Phi! Też mi wytłumaczenie wielkie...
-A powiesz mi coś kiedyś o nim? Może też się załapię na listę klientów. Byłoby nawet miło.- burknęła prędko i bezinteresownie.
Zaraz, zaraz... Co się tutaj to jasnej ciasnej cholery wyprawia!
Wypowiedź brata niby nigdy nic, a tutaj proszę bardzo! Obiecuje byle lwicy zostanie królową, a prawa łapa przywódcy dopiero się o tym dzisiaj dowiedziała! Fefefefefeee.... Ludzie, już powoli zaczyn być to żenujące, a za razem denerwujące. I jeszcze przekupstwo w tym... Jejciu. Czy jej brat na seryjnie wodę w mózgu? I po jakiego cholernego grzyba daje Kompulu awans?
Zaczęła powoli stać jak kołek. Przyszedł Wles, wszystko zaczynało być dziwne. Ba, i jeszcze ten wypierdek będzie wytykać, że to niby tylko Ikuto jest odważnym lwem.
Matko Boska, no i co jeszcze?
Nie wiem jak wam, ale dla Shemore było już tutaj trochę tłoczno. Westchnęła ze zniecierpliwienia patrząc na towarzystwo. Nie było już jej tutaj przyjemnie... No coś nie, o nie.
Goście nigdy nie poznasz mej prawdziwej...
*głosik Shemore w RPG*
Caluteńka Shemore, afrykańskiej wersji
Shemore w KL'u
Me by Vita
Me by Maisha
Offline
- Tak czy siak, ważne że mięso jest dostarczone! Mam nadzieję że polegnie wiele hien...
*Odszedł nieco przygnębiony. Wiedział że jeśli chce mieć wszystko musi pozbyć się gepardów. Jego plany nie dotyczyły tylko jednej z ziem...Lew chciał o wiele więcej. Szepnął odchodząc.Tak że pewnie ktoś go usłyszał.*
- Tacy słabeusze że biorą pomoc od...phi! Gepardów.
Offline
*Przez chwilę się zawahała, aby odpowiedzieć białej. Serio? Wiek jest aż tak ważny? Westchnęła, przecież ledwo ją zna, a ta informacja.. Jest trochę.. No nic, nie ważne.*
- Nie, ale skąd. Nie mam zamiaru pluć w twarz komuś, z kim mam robotę do wykonania. - *Zaczęła.* - Mam 4 lata i 7 miesięcy. Czas nieubłagania pędzi, ale mam jeszcze trochę życia przed sobą.
*Spojrzała na WLes'a i Ikuto. Rozmawiali o czymś, ale ona to zignorowała. Dostrzegła jednak niepokój, który ogarnął Wles'a. Dziwne.. On się boi gepardów?! Co za lwiątko, na prawdę. Trzeba być prawdziwym tchórzem, żeby się ich bać.*
- To ja może pójdę przygotować gepardy do wojny?.. - *Powiedziała i wstała. Usłyszała szept Wles'a, więc popędziła w stronę ich malutkiego terenu.*
Offline
Biała czekała na odpowiedź lwicy. I doczekała się...
Zniecierpliwiona tymi kilkoma sekundami usłyszała odpowiedź kremowej. Już też nieco tukała pazurkami o glebę patrząc na Kompulu swym bezlitosnym, zimnym spojrzeniej, któe mroziło krew w żyłach.
-Dobrze, że nie będziesz mi pluć prosto w twarz, Kompulu. Przynajmniej tak mówisz... A nie chcesz poznać smaku tego, że kłamiesz.-rzuciła w jej stronę. -Myślałam, ze jesteś trochę młodsza. Ale jakby się przyjrzeć, to rzeczywiście na tyle wyglądasz.
A co. Prawa ręka krwawego władcy musi mieć trochę informacji o innych, nieprawdaż?
Jednak oczyska w ostatnich chwilach zwróciły uwagę na Wlesa. Pomarańczowy był dziwnie przygnębiony... Czyżby bał się wojny? A cholera wie! Wyglądał na takiego, który niby - co prawdą być może- wiele przeżył i uważa się za mądrego, a w cale taki nie jest. A jak chce to sobie niech wątpi, w cholerę, niech zdechnie marnie z własnej głupoty. Ważne jest to, że Shemore przynajmniej ma Ikuto i resztę Krwawej Ziemi i jeszcze gepardy od Kompulu.
I o wilku mowa...
Komputer śmiała oznajmić, że idzie po gepardy. A niech idzie, obrze zrobi. Sama Shemore chciała o tym przyznać.
- A idź. Dobrze im to zrobi, bo byłaby to przykra niezpodzinaka... Żegnaj, lwico. Może zdarzy zamienić się nam jeszcze parę słów.
No i co zrobicie Shemore za takie to pożegnanie? A nico.
Jej wzrok na chwilę utkwił w ziemi. Postanowiła się nieco rozciągnąć i wreszcie się ruszyć z miejsca.
- Idę się przydotować do wojny. Do widzenia.
Rzuciła w ich stronę i ruszyła prędko w horyzont.
z.t.
Ostatnio edytowany przez Shemore (2013-07-22 15:30:36)
Goście nigdy nie poznasz mej prawdziwej...
*głosik Shemore w RPG*
Caluteńka Shemore, afrykańskiej wersji
Shemore w KL'u
Me by Vita
Me by Maisha
Offline